sobota, 30 marca 2013

Pastelowe Święta

Znalazłam w tym roku bardzo dużo inspirujących pomysłów dotyczących malowania pisanek (częścią z nich podzieliłam się na facebooku). Było ich zdecydowanie za dużo, bo nie mogłam się zdecydować, co mi się najbardziej podoba. W końcu postanowiłam pozostać przy pierwotnym planie wykorzystania pastelowych kolorów. I w ten oto sposób naturalne dekoracje przeplatają się u mnie z wiosennymi barwami. 
Jutro na pewno nie będę miała czasu, żeby tu zajrzeć, dlatego już dzisiaj życzę Wam wszystkiego dobrego. Niech Wielka Noc napełnia Was radością i nadzieją. Odpocznijcie, nie dajcie się zimowej aurze i idźcie na spacer. Może zaświeci słońce?









A do 1 kwietnia można się zapisywać na wiosenne candy. I nie jest to żaden prima aprilis :)

Miłego dnia!
Marta

piątek, 29 marca 2013

Ale jaja

Udało się, dostałam dziś wolne w pracy (to, że jestem na telefonie i mailu się nie liczy). W związku z tym zabieram się za świąteczne przygotowania. Pojawiły się pierwsze dekoracje. Takie naturalne i skromne, ale jakoś takie proste aranżacje najbardziej mi się w tym roku podobają.
Wrzucam na szybko kilka fotek i lecę na bazarek (właśnie zaczyna u mnie padać śnieg i muszę zdążyć zanim rozszaleje się jakaś śnieżyca). Jutro obiecuję więcej zdjęć i oczywiście życzenia.





Przypominam, że do1 kwietnia można się zapisywać na wiosenne candy :)

Miłego dnia!
Marta

środa, 27 marca 2013

Post zupełnie nieświąteczny :)

Wiem, że wszyscy teraz myślą o zajączkach, kurczaczkach, pisankach i innych świątecznych dekoracjach i że na wnętrzarskich blogach królują wielkanocne aranżacje. U mnie nie królują. Trochę dlatego, że mi się nie chce dekorować, trochę z przekory, trochę z braku czasu. Pewnie też dlatego, że Świąt i tak nie spędzamy w domu więc nie będzie komu tego oglądać. Poza tym muszę jeszcze jakoś przetrwać ostatnie bardzo intensywne dni w pracy i Wielkanoc wydaje mi się przez to strasznie odległa. Ciągle mam wrażenie, że jest jeszcze dużo czasu, żeby ogarnąć temat dekoracji. 
Dlatego dzisiaj pokaże wam coś z zupełnie innej beczki - moje nowe poduszki. Upolowałam je zupełnie przypadkiem na wyprzedaży w Zara Home. Są idealne: lniane, podłużne i w kolorze brudnego różu. Mają piękny haft w marokański wzór. Nie wiem jakim cudem się ostały. Widać czekały na mnie.




Wiosny nie widać więc poza rzeżuchą i różnymi pożeranymi na bieżąco kiełkami, nic nie posiałam. Nie sądzę, żeby przy takiej aurze coś chciało wyrosnąć. Dlatego przytaszczyłam wczoraj do domu zioła kupione w sklepie ogrodniczym. Bazylia, tymianek i mięta muszą starczyć na początek tegorocznej hodowli. Przynajmniej w kuchni mam teraz zielono. Ale się nie poddaję. Cała masa roślinek czeka na wysianie. Może wiosna w końcu przyjdzie? Jak się uda, to na pewno będzie na ten temat wpis na blogu.
Oprócz ziół mam słabość do kwiatów, dlatego kupiłam też dużo hiacyntów, prymulki i żonkile. Można by je na upartego potraktować jako Wielkanocne dekoracje, prawda?
A jak znam siebie to w sobotę pewnie i tak będę latać i dekorować dom, bo mi coś w ostatniej chwili strzeli do głowy :)

Wszystkim spragnionym wiosny, żywszych kolorów i kwiatowych aromatów przypominam, że jeszcze przez kilka dni można zapisywać się na CANDY. Zapraszam do zabawy!

Miłego dnia!
Marta

sobota, 23 marca 2013

Rzeżuchowe łany

Podobno jedne święta w roku powinny być białe. Boże Narodzenie nie było, ale zanosi się, że Wielkanoc w tym względzie nas nie zawiedzie.

Nie planuję jakiś szczególnych świątecznych dekoracji. Pewnie pojawią się drobne akcenty, ale z całą pewnością nie będzie u nas stada żółtych kurczaczków na łączkach z owsa, sztucznych gałązek forsycji, itp. Byłam dzisiaj w dużym markecie i myślałam, że może kupię coś ładnego, ale ilość kiczu skutecznie mnie przegoniła. Jedyną rzeczą, na której warto było zawiesić oko, były wydmuszki z przepiórczych jajek. Problem był jednak taki, że wśród 17 opakowań nie znalazłam ani jednego, w którym ponad 70 procent nie byłoby totalnie zmasakrowanych :(
W tym roku widzę święta raczej w odcieniach bieli (to chyba przez ten śnieg), błękitu, mięty, może bladego różu. Chciałabym coś naturalnego, ewentualnie pastelowego. Na malowanie jajek jeszcze za wcześnie i na chwilę obecną jedynym sygnałem, że idą święta jest mini plantacja rzeżuchy zorganizowana w maleńkich, bardzo starych, ręcznie malowanych filiżankach. Myślę, że oprócz pisanek, będzie to jedyny tak kolorowy element dekoracyjny.
























Jutro Adam biegnie swój kolejny półmaraton. Dobrze, że trasa prowadzi ulicami miasta, bo inaczej trzeba byłoby zainwestować w rakiety śnieżne. Miałam w planie kibicowanie, ale temperatura za oknem skłania mnie do tego, żeby zweryfikować to postanowienie i nie wychylać nosa spod kołdry. Gdzie jest wiosna???

Miłego dnia!
Marta

sobota, 16 marca 2013

Coś nowego, coś starego - czyli pocieszajki

Jestem jedną z tych nielicznych kobiet, które nie lubią kupowania ciuchów. Wyjście na takie zakupy zwykle kończy się totalną porażką, zepsutym humorem na kolejnych kilka dni i rozkwitem kompleksów. Zawsze mam problem ze znalezieniem ubrań, które mi się podobają, dobrze na mnie leżą, są uszyte z porządnych tkanin i nie staną się szmatą po dwóch praniach. Byłoby też dobrze, gdyby jeszcze ceny miały przystępne. Najczęściej nie mogę znaleźć nic, co spełniałoby wszystkie te warunki. Wtedy na pocieszenie kupuję sobie coś do mieszkania. Co tam, że nie mam się w co ubrać. Dobrze, że przynajmniej mogę się ładnymi przedmiotami otaczać. W tym tygodniu nabytkiem-pocieszajką jest duża taca. Kupiłam ją po tym jak kilkugodzinne przemierzanie centrum handlowego, wyszukiwanie, przymierzanie, itd. zakończyły się zupełnym niepowodzeniem. 
Już jakiś czas rozglądałam się za tacą, która dużo pomieści i jednocześnie będzie miała wysoki brzeg, żeby nic z niej przypadkiem nie zjechało. I znalazłam, jak zwykle przypadkiem, w TK Maxx. Taca posłużyła mi za tło dzisiejszych zdjęć. Ale głównym punktem programu jest kryształowa szkatułka. To kolejny skarb po przodkach w naszej kolekcji staroci. Nie przepadam za kryształami. Zupełnie nie są w moim stylu. Ale to pudełeczko, dzięki swojej prostej formie, skradło moje serce.



 Zdjęcia niestety robiłam bez filtra polaryzacyjnego, dlatego w szkle odbija się światło. Może kiedyś w końcu sobie kupię. Używacie czasem takiego filtra? Polecacie?

Dzięki dzisiejszej słonecznej pogodzie poczułam, że pora zabrać się za prace ogrodnicze. Zabrałam z balkonu mój krzak mięty. Ogołociłam go z suchych pędów, podlałam, postawiłam w ciepłym miejscu i czekam na zielone łodyżki. Mam nadzieję, że mięta nie przemarzła i wyrośnie tak obficie jak w zeszłym roku. Melisa niestety nie przetrwała więc się z nią dzisiaj pożegnałam. Posadziłam kiełki, zrobiłam przegląd w nasionach i doniczkach, wpisałam ziemię na listę zakupów. W tym tygodniu zamierzam zacząć sadzić. Na pierwszy rzut jak zwykle pójdą zioła. Ale może jakieś kwiatki też się trafią.




 A jak Wam mija weekend? Pracowicie, czy leniuchujecie?

Przypominam, że trwa wiosenne candy. Wszystkich stęsknionych za wiosną, kolorami i kwiatami zapraszam do zabawy :)

Miłego dnia!
Marta

sobota, 9 marca 2013

Wiosenne candy!

Po chwilowej zmyłce w postaci słońca i dodatnich temperatur zima postanowiła powrócić. Nie wiem jak jest u Was, ale u mnie za oknem znowu zrobiło się biało. Nie powiem, żeby ten stan rzeczy cieszył mnie jakoś szczególnie. Właściwie jest wręcz przeciwnie.
Dlatego dzisiaj, na przekór zimowej aurze, ogłaszam obiecane wcześniej WIOSENNE CANDY! Do zgarnięcia metalowa puszka z kwiatowym wzorem, dwie szklane buteleczki w pięknym kolorze i pyszna herbatka z dziką różą i chabrami.


 Zabawa potrwa do 1 kwietnia. Zasady proste jak zawsze. Jeśli chcecie wziąć udział w losowaniu wystarczy zostawić komentarz pod tym postem. Osoby, które prowadzą swoje blogi poproszę o podlinkowanie powyższego zdjęcia. Jeśli ktoś nie ma bloga, proszę o padanie w komentarzu adresu mailowego.

Pewnie zastanawiacie się skąd ta kwitnąca forsycja. Kiedyś już o tym pisałam. To mój sposób na przywoływanie wiosny. Od razu jakoś tak przyjemniej się robi, mimo że za oknem biało i zimno.




Miłego dnia!
Marta

wtorek, 5 marca 2013

Pocztówka z Beskidu

Wyjazd w góry minął nam w bardzo miłej i leniwej atmosferze. Relaks, luz i totalny chillout ogarnął mnie tak bardzo, że chociaż wróciliśmy już dawno temu, miałam duże problemy ze zmobilizowaniem się żeby uporządkować zdjęcia i napisać posta na blogu. Potem wciągnął mnie wir roboty, lenistwo odeszło w zapomnienie, a relaks został zastąpiony brakiem czasu i komputerowstrętem. I w taki oto sposób po hucznym ogłoszeniu dwóch lat prowadzenia bloga nastąpiła prawie miesięczna cisza w eterze (a właściwie blogosferze). No obciach trochę, ale cóż poradzić - takie życie ;)
W związku z nadrabianiem zaległości zasypię was dziś zdjęciami z Beskidu Niskiego. Słońce dziś mocno świeciło i chyba w końcu idzie prawdziwa wiosna więc to ostatni moment na publikowanie takich zimowych fotek.




















Dwa przedostatnie zdjęcia pochodzą z chaty, w której mieszkaliśmy. Niestety nie zrobiłam więcej zdjęć wnętrza, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że w tej łemkowskiej chacie panuje naprawdę sielski klimat - w sam raz do leniwego wypoczynku.

Obiecuję w najbliższym czasie nadrobić zaległości w odwiedzinach u moich blogowych koleżanek. Ciekawa jestem co mnie przez ten czas ominęło?

Miłego dnia!
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...